Wysoka wygrana bez straty gola
11. 09. 2016 - godz. 14.00. - Wilczonek
Mecz o mistrzostwo B-klasy
Iskra Kotuń 7:0 Tajfun II Jartypory
(5-0)
Bramki: Łukasz Kuć 2x, Marek Kania 2x, Arkadiusz Kuczyński 1x, Rafał Rojek 1x, Andrzej Parapura 1x (k)
Skład: Kacper Kuć (Łukasz Krupa) - Dawid Magdziak (Michał Wójcik), Norbert Lęgas, Andrzej Parapura, Jakub Lis - Rafał Rojek (Konrad Mioduski), Damian Wójcik, Adrian Lęgas, Arkadiusz Kuczyński (Bartłomiej Koper), - Marek Kania, Łukasz Kuć
W upalny, niedzielny dzień przyszło nam zagrać kolejne spotkanie w B-klasie. Iskra w ostatniej serii spotkań pauzowała, ale rozegrała mecz towarzyski. Po tym sparingu gospodarze tego meczu przystępowali do ligowej potyczki w dobrych humorach. To było widać. Już w pierwszych minutach miejscowi wypracowali rzut wolny. Do piłki podszedł Łukasz Kuć i mocno przymierzył w kierunku bramki przeciwnika, futbolówka odbiła się jeszcze od bramkarza i wpadła do siatki. 1:0. Kibice nie musieli długo czekać na następne okazje bramkowe. Szybka kontra i gola zdobył Arkadiusz Kuczyński. 2:0. Iskra grała tego dnia bardzo dynamicznie. Znowu świetna okazja i strzał pod poprzeczkę Rafała Rojka. 3:0. Kolejne bramki były kwestią czasu. Po wyrzucie z autu przyjął piłkę Marek Kania i przymierzył przy długim słupku. 4:0. Później zza szesnastki doskonale uderzył ponownie Marek Kania, gol był bardzo efektowny, ponieważ mało tego, że była to spora odległość od bramki to jeszcze piłka odbiła się od poprzeczki. 5:0 i schodzimy na przerwę. Podsumowując pierwszą połowę trzeba oddać rywalom, że oni też wypracowali sobie niezłe okazje, ale i Iskra mogła prowadzić wyżej.
Po przerwie spotkanie się trochę uspokoiło. Możliwe, że przyczyniła się do tego pogoda, ale na pewno też gra obu zespołów. Iskra nie wyprowadzała już takich szalonych kontr, jak w pierwszej części, a goście mieli więcej miejsca na naszej połowie. Jednak udało się miejscowym wywalczyć rzut karny. Do piłki podszedł wyznaczony przez trenera do egzekwowania rzutów karnych - Andrzej Parapura i trafił do siatki Tajfuna. 6:0. Ostatnie słowo należało do Łukasza Kucia, który przymierzył z dystansu i mecz zakończył się rezultatem 7:0.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku i gry. Potrzebowaliśmy meczu na zero z tyłu i udało się! Jest progres, ale musimy pamiętać, by nie popadać na razie w hurraoptymizm, bo to dopiero nasze pierwsze zwycięstwo w lidze. Ważne, że poprawiliśmy skuteczność w ataku i obronie w jednym meczu. Musimy dalej pracować, aby udowodnić, że stać nas na takie wygrane w każdym meczu. Już za tydzień wyjazd do Sobolewa.
Komentarze