Sobolew zdobyty!
17. 09. 2016 - godz. 16.00. - Sobolew
Zryw II Sobolew 2:3 Iskra Kotuń
(1:2)
Bramki: Adrian Lęgas, Łukasz Kuć, Damian Wójcik
Skład: Łukasz Krupa - Andrzej Parapura, Jakub Lis, Konrad Mioduski (Norbert Lęgas), Rafał Rojek, Dawid Magdziak, Damian Wójcik, Adrian Lęgas, Marek Kania (Patryk Krupa), Łukasz Kuć, Arkadiusz Kuczyński
Ostatnią sobotę mieliśmy zarezerwowaną niemalże wyłącznie na długi wyjazd na mecz ligowy do Sobolewa. Podróż do tej miejscowości równa się zawsze z niepewnością, związaną z dyspozycją i przede wszystkim składem gospodarza. Przeszłość nauczyła już kilka zespołów ogromnego szacunku dla rezerw tej drużyny, ponieważ Zryw II potrafił skraść punkty najlepszym już w poprzednim sezonie. Dlaczego tak było? Proste - drużyna Zrywu przed własną publicznością wzmacniała rezerwy piłkarzami pierwszego zespołu, występującego na co dzień o dwie klasy wyżej, a dokładnie w Lidze okręgowej.
Jedyne co przed meczem wiedzieliśmy o kadrze rywala, to fakt, że przystąpił on w dwunastoosobowym składzie. Jednak to nie jest najważniejsze, mieliśmy swój plan na ten mecz i chcieliśmy go konsekwentnie realizować. Od początku zagraliśmy bardzo uważnie w defensywie, ponieważ graliśmy na szerokim boisku i nie mogliśmy pozwolić przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł w pierwszych minutach gry. Są takie mecze, w których gra się bez większego ryzyka do pierwszej, strzelonej bramki przez jedną ze stron. Taki to był właśnie mecz. Szybka kontra Iskry już na początku meczu mogła przynieść pierwszego gola, ale górą był bramkarz. Jednak dopiero przy jednym z dośrodkowań piłka wpadła do siatki. Tym razem goalkeeper się nie popisał i chcąc złapać piłkę na dwa razy, zwyczajnie się przeliczył i wyprzedził go Adrian Lęgas. 0:1. Zryw rozpoczął grę po stracie bramki od środka, Iskra odzyskała piłkę i zakończyło się to podwyższeniem wyniku. Prostopadła piłka z głębi pola od Damiana Wójcika i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się Łukasz Kuć. 0:2. Warto podkreślić, że na zdobycie dwóch bramek potrzebowaliśmy na pewno nie więcej niż dwóch minut. To były dwa potężne ciosy, które zaskoczyły miejscowych. Niestety w pierwszej połowie napastnikowi Zrywu wyszedł strzał życia i było już tylko 1:2. Goście przed przerwą trafili jeszcze w słupek, a dokładniej Dawid Magdziak i bardzo żałowaliśmy, że nie udało się podwyższyć rezultatu. Po 45 minutach 1:2.
Mimo korzystnego wyniku zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy grać lepiej i stać nas na lepszy rezultat. Wtedy stała się najgorsza rzecz z możliwych. Sędzia podyktował rzut karny dla zespołu z Sobolewa. W tej sytuacji byliśmy zgodni. Karnego być nie powinno! Jednak nasze zdanie nie miało większego znaczenia. Strzał pod poprzeczkę i mieliśmy remis. Trzeba przyznać, że nasz bramkarz Łukasz Krupa wyczuł intencję strzelca, ale samo uderzenie było na tyle mocne i przede wszystkim dokładne, że trudno było wybronić tę próbę. 2:2. Może to zabrzmi ciekawie i mocno kontrowersyjnie, ale ta bramka bardziej pomogła Iskrze niż gospodarzowi. Podopieczni Damiana Wójcika po stracie drugiej bramki ruszyli do ataku! Zrobił nam się mecz! Wymiany z obu stron. Pachniało bramką. Jednak Iskra marnowała dogodne sytuacje i nasze szanse na wygraną z czasem malały. Akcję, którą najlepiej zapamiętamy z tych wszystkich niewykorzystanych przez przyjezdnych była ta, w której fantastycznym, potężnym wolejem popisał się Arkadiusz Kuczyński, a interwencją z najwyższej półki uratował swój zespół goalkeeper z Sobolewa! Piłka zmierzała pod samą poprzeczkę... Na pewno w naszych głowach pojawiły się takie myśli, że jeśli to nie wpadło... to już nic nie wpadnie. My jednak byliśmy oślepieni chęcią zwycięstwa i złych myśli nawet nie dopuszczaliśmy do swoich głów. Tak, ta historia na szczęście miała szczęśliwe zakończenie. :) Około 10 minut przed końcem piłkę w okolicach szesnastki przejął Damian Wójcik i technicznie przymierzył przy słupku, nie dając przeciwnikowi większych szans do obrony. 2:3!!!!!!!!!!!!!! Chyba pierwszy raz radość Iskry była w tym sezonie B-klasy aż taka głośna. Nie przypominam sobie czegoś podobnego. Udało się! Alee... jeszcze 10 minut plus to co doliczy arbiter. Tak, żeby nie było zbyt łatwo... rywal nas zaatakował już na maksymalnych obrotach. Totalna ofensywa Zrywu. Wrzutka za wrzutką, ale wybroniliśmy się! Wygraliśmy.
To zwycięstwo smakowało jeszcze lepiej niż to tydzień temu z Tajfunem 7:0. Była walka do samego końca.
A jeśli kogoś ten wynik mniej lub bardziej zadowala, to dodam, że w składzie Zrywu, w tym meczu zagrało 6 zawodników z pierwszego zespołu, a my i tak wygraliśmy! ;) Tym miłym akcentem zapraszam na kolejne mecze Iskry Kotuń w B-klasie.
Komentarze